Kiedy trzy lata temu tsunami uderzyło w Japonię, wszyscy łączyliśmy się w bólu z ofiarami kataklizmu. Zmarłych byłoby nieco więcej, gdyby nie ten mężczyzna.
Hideaki był w pracy, kiedy w marcu 2011 roku fala Tsunami uderzyła w miasto Ishinomaki. Kiedy mężczyzna zorientował się, że jego żona została w domu i może być tam uwięziona, zignorował wszelkie rady ludzi, którzy kazali mu zostać w bezpiecznym miejscu i poczekać na wojsko. Zamiast tego zarzucił na siebie płaszcz przeciwdeszczowy i wyszedł naprzeciw szalejącemu żywiołowi. Silny nurt porwał go niemal natychmiast, a potok samochodów, gruzu, który jeszcze niedawno był domami i innych odłamków, mogących go zabić. Między zalanymi ulicami udało mu się dopłynąć szczęśliwie do domu i wpłynąć do środka, gdzie odnalazł żonę mającą niewiele miejsca i powietrza, którym mogła oddychać. Wyciągnął ją na zewnątrz i odnaleźli bezpieczne schronienie. Gdyby czekał na wojsko, jego dwudziestoletnia żona już by nie żyła. Jakby jeszcze było wam mało dowodów jego odwagi, gdy tylko zorientował się, że jego matka też jest wśród osób zaginionych, nie zastanawiając się wskoczył ponownie do wody i zdołał uratować także ją. Tygodniami, każdego dnia organizował jednoosobowe misje ratownicze, w trakcie których uratował niezliczoną ilość osób udowadniając przy tym, że żaden żywioł i jakiekolwiek nieszczęścia nie mogą stanąć na drodze prawdziwej miłości.