Część osób zaczęła już majówkę. Inna część dopiero ją zaczyna. Wszyscy za to są zgodni co do jednej rzeczy - taka majówka to całkiem klawa rzecz. Ale jak ją spędzić? To jest pytanie, które męczy większość miłośników tych kilku dni wolnych. Podpowiadamy wam kilka sposobów. Oraz kilka scenariuszy tego, jak się to najprawdopodobniej potoczy.
Metoda "na działkowicza"
Kolega zaprasza cię na działkę. Jedziesz tam w środę. Budzisz się w niedzielę. W cudzych majtkach na głowie, z wzrokiem tylko w jednym oku, wysmarowany pisakami i ze skręconą kostką. W poniedziałek idziesz do szkoły/pracy tak zmęczony, jak gdybyś nie miał kilku dni wolnego, tylko zamiast tego przez cały tydzień przerzucał pięć ton węgla łyżeczką do herbaty.
Metoda "na romantyka"
Postanawiasz zabrać swoją ładniejszą połowę (jeśli jesteś facetem) lub jesteś zabierana przez swoją brzydszą połowę (jeśli nie jesteś facetem) na romantyczny wyjazd w jakieś urokliwe miejsce. Może być Paryż, może być Lizbona, może też być i Tarnobrzeg. I wszystko jest pięknie, cudownie i w ogóle och, ach. Aż do momentu pierwszej poważnej kłótni, pierwszego wypitego z tego powodu litra alkoholu, zerwania, pijackich sms-ów z wyrzutami, kolejnego litra alkoholu, kolejnych sms-ów, wrzucania z telefonu dziwnych statusów na Facebooku... Trzeźwiejesz dopiero w niedzielę, obok dziwnego tubylca z tunelami w uszach, wymalowana/wymalowany pisakami i z chorobami wenerycznymi.
Metoda "na spokojny weekend wypoczynkowy"
Czekałeś/czekałaś na ten moment tak długo. Przygotowałeś/przygotowałaś sobie zaległe książki do przeczytania, dysk jest pełen filmów, na których obejrzenie nigdy nie ma czasu, a w portfelu już uśmiechają się do ciebie bilety do kina. Wszystko idzie zgodnie z planem przez pierwsze 13 minut, po których dzwoni kolega z pytaniem, czy nie mógłby może wpaść na jedno-dwa piwa. Trzeźwiejesz dopiero w niedzielę, z nadgarstkami przykutymi do balkonu kajdankami i kartką na czole "W razie okrzyków 'Muszę jeszcze iść do sklepu po wódkę', walcie mnie w głowę prętem zbrojeniowym".
Metoda "na weekend sportowy"
Tak, to jest właśnie ten czas, kiedy będziesz jeździć na rowerze, uprawiać sporty i odzyskiwać formę. Wskakujesz na swój bicykl, jedziesz dzielnie nad pobliskie jezioro, otwierasz pierwsze piwo (bo w końcu ci się należy za ten wysiłek), po czym postanawiasz jechać jeszcze odrobinę dalej. Trzeźwiejesz w niedzielę gdzieś w okolicach Zagrzebia.