Wszyscy je znamy, bo i wszystkim z nas się przytrafiają. I niestety nie ma od nich ucieczki. Nic na to nie poradzisz.
Dźwięk budzika o poranku
Już ci się znudziło pływanie w dolarach, już udało ci się nawrzucać szefowi prosto w twarz, już masz idealną figurę/kobietę o idealnej figurze i nagle ON wwierca ci się w mózg niczym wiertło. I znowu widzisz, że śpisz w niezacerowanych skarpetkach na leżącym na podłodze materacu, a podróż do pracy za płacę minimalną już tylko na ciebie czeka.
Komunikacja miejska
O podróży środkami komunikacji miejskiej można by już naprawdę pisać całe eposy. I byłyby to eposy heroiczne, bo żeby to przetrwać, to trzeba naprawdę być prawdziwym bohaterem. O, ten młody gość kilka rzędów za tobą puszcza sobie muzykę z telefonu, bo oczywiście musi się pochwalić brakiem pieniędzy na słuchawki oraz swoją wypaśną Nokią 3310. Ten po drugiej stronie autobusu wprawdzie już słuchawki założył, ale i tak słyszysz jak mu wali w uszy ostre techno. Jak on może tego słuchać tak głośno? Nic dziwnego, że resztki myśli uciekły mu już w panice z głowy. No tak, jest jeszcze ta babcia obładowana siatami, która na następnym przystanku zobaczy, że z tyłu zwalnia się miejsce. I co zrobi? Oczywiście rzuci się na nie, depcząc i rozpychając wszystkich po drodze, kilka osób pewnie nawet nokautując jedną ze swoich siat. Cudownie. Ten typ za twoimi plecami zaś nie dość, że dyszy ci ciężko w kark, to jeszcze się o ciebie ociera. PIEKŁO! Chociaż nie, piekło zacznie się za chwilę, kiedy zauważysz kontrolerów i zorientujesz się, że nie masz biletu. Ups.
Płacenie kartą w każdej sytuacji
Naprawdę, rozumiemy, że ktoś może nie mieć akurat przy sobie gotówki, albo nie chce mu się jej wypłacać tylko po to, żeby zapłacić za papierosy, ale kiedy kolejnego dnia wpadasz w ostatniej chwili przed pracą do sklepu i kolejnego dnia widzisz tę samą kobietę, która kolejnego dnia płaci za lizaka kartą, po czym przypomina sobie, że jeszcze chce gumy do żucia i znów płaci kartą... Trafia cię szlag. A kolejka za nią zaczyna się powoli starzeć.
Przygody biurowe
Przetrwanie w biurze jest równie trudne co przetrwanie w dżungli. Przychodzisz, marzysz tylko o gorącej kawie, tylko niestety okazuje się, że ktoś już zdążył całą wypić. Co gorsza zjadł także twoje ciastka zostawione tam poprzedniego dnia. I zabrał wszystkie spinacze, a ktoś pożyczył sobie twoje krzesło. Ten dzień naprawdę nie mógł być gorszy.
Sąsiad z wiertarką
Tak, ten sam, który we "Władcy Pierścieni" mógłby grać rolę Boromira - tak zawzięcie boruje. Wracasz ze szkoły/roboty, siadasz na kanapie i myślisz o życiu, które nie jest piekłem, kiedy dociera do ciebie wściekły jazgot. Dlaczego zawsze ten, dla którego najlepszą rozrywką na świecie jest wiercenie ścian (co on z nich robi, makietę powierzchni Księżyca) musi mieszkać zaraz obok ciebie?
Telefoniczni konsultanci
I już kiedy myślisz, że gorzej być nie mogło, to jeszcze na sam koniec dnia, kiedy czujesz się najsłabiej, wydzwaniają do ciebie ci okropni ludzie z banków i sieci komórkowych i usiłują ci wcisnąć nowy telefon, kredyt, zniżkę na wycięcie nerki, czy co tam jeszcze mogą ci usiłować wcisnąć. Nie możesz ich słuchać i usiłujesz ich spławić, ale nie słuchają. Marnujesz cenne minuty, rośnie ci poziom zdenerwowania... To jakiś koszmar.