Pikej tu, Pikej tam, Pikej ostatnio jest wszędzie. Brat Natalii Kukulskiej, stał się żywym, chodzącym i oddychającym hitem internetu. Ale może zacznijmy od początku...
Głośno o Piotrze Kukulskim, to znaczy przepraszamy, o Pikeju, zrobiło się, kiedy po śmierci ojca, znanego kompozytora Jarosława Kukulskiego, stał się posiadaczem kilkumilionowego spadku. Który to spadek postanowił przeznaczyć na rozwój swojej kariery muzycznej. Piotrek, już właśnie jako Pikej, stwierdził, że mimo, iż nigdy nie był czarny, nigdy nie był biedny i nigdy nie widział na oczy Glocka, zostanie murzyńskim raperem z Brooklynu.
Na pewno nie pomagały mu w tym jednak takie zdjęcia...
Ani takie, ekhm, lekko żenujące akcje...
Ani to, że tak naprawdę nie umie rymować...
Już nie mówiąc o tym, że Pikej postanowił być tak amerykański, iż rapuje teraz tylko po angielsku. Po to wynajął sobie native speakera, który miał sprawić, że akcent Pikeja będzie lśniący jak grill na zębach Busta Rhymesa, tylko nikt nie powiedział Piotrowi, że to faktycznie native speaker, ale niestety z Albanii. Dzięki czemu nasz mały bohater brzmi nie jak nowojorski twardziel, ale jak Turas z budki z kebabami w Berlinie.
Z pewnością nie pomogło mu też to, że wpuścił paparazzich do swojego nowego, kupionego za pieniądze ze spadku mieszkania (rzekomo by "zareklamować swoją firmę projektowania wnętrz"), ani kilka dość niefortunnych wypowiedzi w kraju, w którym 3/4 mieszkańców żywi się w Biedronce ("jak sodówka może odbić komuś, kto zawsze był bogaty?"). No cóż, Pikeja wychowałą wprawdzie ulica, ale ta na strzeżonym osiedlu, gdzie podaje się herbatę z zastawy będącej w rodzinie od XVII wieku, a w deszczowe dni pada z nieba dolarami. To wszystko Pikej umiejętnie podlewał jeszcze sosem swojego sporu ze sławną siostrą, na którą ponoć jest śmiertelnie obrażony i z którą nie będzie rozmawiał, przynajmniej dopóki nie dostanie od niej autentycznego autografu Snoop Dogga wyrytego warkoczykami w białej czekoladzie.
Tak czy siak, o Pikeju zrobiło się głośno. Zaczął nawet pojawiać się w takich programach jak "Dzień Dobry TVN". Jakby był jakąś gwiazdą, albo innym ciałem niebieskim, a nie tylko niebieskim ptakiem.
A, zapomnielibyśmy, że zainteresowały się nim też prawdziwe gwiazdy rapu.
Którym się zresztą za to oberwało gorzej niż Polakom na Euro 2012.
A Wy co sądzicie o Piotrku? Czy to prawda, że starzy raperzy straszą swoje pociechy, mówiąc im "Bądź grzeczny i jedz, bo jak nie, to przyjdzie do ciebie Pikej i zarapuje ci z kartki" czy jednak ma chłopak talent i powinien go dalej rozwijać, jeśli tylko chce?