Zawsze strasznie się oburzamy, kiedy przedstawiciele innej nacji rzucą sobie kilka złośliwych, opartych na stereotypach uwag pod adresem Polaków. Ale sami oczywiście nie jesteśmy wcale lepsi i nabijamy się z innych narodowości, ile tylko wlezie.
Rosja - Kraj dzikusów, którzy w równej mierze co z krwi, składają się z czystego bimbru i gazu. Jeśli na świecie ktoś wpada na równie głupi pomysł co kąpiele w wódce z dynamitem pod pachą, to musi to być Rusek. Każdy z nich nic innego nie robi, tylko w przerwach od picia snuje plany zniewolenia Polaków. Trzeba ich tłuc dla zasady.
Niemcy - Najeźdźcy. Kiedy tylko znudzi im się produkowanie piwa i samochodów znowu wywołają jakąś wojnę. To tylko kwestia czasu. Tak jak kot i gołąb, tak Polak i Niemiec to dwa różne gatunki, które w przyrodzie są naturalnymi wrogami. Porządni aż do przesady, brakuje im ułańskiej fantazji i dziwnie patrzą na skakanie w samych skarpetkach i z trzeciego piętra do hotelowego basenu. Nudne lamusy. A kobiety mają brzydsze od dziur w drodze.
Francja - Banda tchórzy, która nic innego by nie robiła, tylko siedziała po kawiarniach i żarła bagietki z żabą. No ale prawdziwych Francuzów już nie ma, teraz to same Algierce i Marokańce, niedługo wszyscy będą tam chodzić w burkach.
Czechy - Pocieszne głupole, które wzięły nasz język, zrobiły z nim kilka śmiesznych rzeczy i teraz używają go, jak gdyby nigdy nic. Nie umieją się bić, co przekreśla sensowność ich istnienia. Są naszymi młodszymi, głupkowatymi braćmi. Czesi dzielą się Czechów zachodnich czyli Czechów oraz Czechów wschodnich czyli Słowaków. Ci drudzy nie wiadomo dlaczego postanowili mieć własne państwo.
Wielka Brytania - Kraj mlekiem, miodem i funciakami płynący, gdzie nawet sprzątacz w hotelu jeździ Lamborghini Gallardo. Biedę ostatni raz wszyscy tam mieszkający widzieli na wieczorze kawalerskim kolegi organizowanym w Polsce. Do tego Angole są sztywni i nudni, a wszyscy Irlandczycy poświęcają cały czas uprawianiu swoich narodowych sportów: picia, bicia żon i walczenia ze sobą nawzajem. Ciężko powiedzieć cokolwiek o Szkotach, bo nikt ich nie rozumie.
Włochy - Banda metroseksualnych pajaców. Kto to widział, żeby normalny, zdrowy mężczyzna przykładał taką wagę do wyglądu i krzywił się na widok skarpet do sandałów. Też tchórze, może nawet większe od Francuzów, biją się zaś słabiej od Czechów. Porażka.
Grecja - Ich lenistwo widać z kosmosu. Nic innego nie robią tylko bajerują turystki z Polski.
Turcja - Kebaby.
Chiny - Kraj klonów żyjących w XIX wieku. Każdy Chińczyk robi radia, trampki albo radiotrampki. Kiedyś podbiją świat, ale nie wiadomo dlaczego - pewnie dlatego, że wszyscy tak mówią. I dlatego, że jest ich całe mnóstwo.
Hiszpania - Kiedyś jeździło się tam na truskawki, teraz to biedaki, więc sami wszystkie zjedli. Hiszpanki są fajne, bo ładne, a Hiszpanie okropni, bo podrywają nasze kobiety (wersja dla mężczyzn)/Hiszpanie są fajni, bo ładni, a Hiszpanki okropne, bo podrywają naszych mężczyzn (wersja dla kobiet).
Indie - Kamasutra, kropki na czole, krowy, jeszcze więcej krów i kilka dodatkowych krów, Trzeci Świat. Też jest ich całe mnóstwo.
Litwa - Nasze.
USA - Idioci z guzikiem atomowym. Prawie nikt w Stanach nie był, ale prawie każdy zna kogoś, kto zna kogoś, kto był. Poza tym od czego są holiłódzkie filmy? Dlatego wiadomo, że co 10 sekund na ulicach dowolnego miasta zobaczymy policyjny pościg, każdy policjant jest skorumpowany, a w Nowym Jorku wszystko jest tak odpicowane, że na ulicy nie leży nawet żaden papierek. Z nudów wywołują wojny, ale to są dobre wojny, co różni ich od tych #%#$%#$ Niemców.
Jugosławia - Niby są tam teraz jakieś Słowenie i coś tam jeszcze, ale kto by to spamiętał, zwłaszcza, że nowe państwo na Bałkanach powstaje średnio trzy razy dziennie. Ładne plaże i wojny. Zgraja świrów.
Mongolia - I wszystkietam Uzbekistany i inne "-stany". Dzikie ruskie ostępy, gdzie ludzie zjadają się nawzajem.
Australia - Koala! Kangury! Ocean! Rekiny! Aborygeni! Bumerangi! Dzicz! A wszystko to do góry nogami!
Japonia - Roboty znające karate.
Rumunia - Każdy Cygan to Rumun, a każdy Rumun to Cygan. Prowadzą jednoosobowe fundacje zajmujące się zbiórką pieniędzy na ulicach polskich miast.