Ci, którzy pracy nie mają, chcieliby ją mieć. Czy raczej po prostu pieniądze z nią związane. Ci, którzy pracę mają, marzą o tym, żeby pracować nie musieć. Dlaczego wszyscy traktujemy chodzenie do pracy jako wielkie, prastare zło?
Zabiera zbyt wiele czasu
Przez osiem godzin dziennie powinniśmy spać. Osiem godzin dziennie powinniśmy również pracować. Dodajmy jeszcze do tego czas potrzebny na poranne ogarnięcie się (kwadrans w przypadku mężczyzn, cztery godziny w przypadku kobiet), ten potrzebny na dojazd do biura, na powrót z niego i... I zostaje nam już naprawdę niewiele czasu dla siebie. Jeśli ktoś dodatkowo zdążył się już rozmnożyć, chce się gdzieś dodatkowo kształcić, czy realizować swoje pasje, to odpoczywać (czytać, oglądać filmy i seriale, po prostu leżeć i nie myśleć) musi kosztem snu. Czyli też odpoczynku. Czasem zdarzają się (naprawdę, to nie mit) osobnicy, którzy zarabiają miesięcznie kwoty pięciocyfrowe. Szkoda tylko, że w takich przypadkach często zajmują się pracą po kilkanaście godzin na dobę i nie mają nawet kiedy ich wydawać. W związku z czym rośnie im tylko w domu niepotrzebny stos gotówki, z której co najwyżej można zrobić posłanie dla królika.
Jest stresująca
No niestety. To już nie te czasy, kiedy można było zaspać i nie pójść na lekcje, licząc na usprawiedliwienie od mamy. Poza tym w szkole, poza naprawdę patologicznymi nauczycielskimi przypadkimi, nikt nie będzie krzyczał na was bez powodu. W pracy ludzie często krzyczą bez powodu. Tylko nie wiadomo, dlaczego to nigdy nie my jesteśmy tymi krzyczącymi, tylko zawsze tymi, na których się krzyczy. Dodatkowo każda praca to skarb taki, że ludzie powinni ją zakopywać i oznaczać na pirackich mapach krzyżykiem. Świadomość tego, że możemy ją stracić, nie mieć pieniędzy i nie znaleźć nowej sprawia, że ludzie potrafią się budzić w środku nocy zlani potem i z krzykiem na ustach. Zupełnie jakby przyśniły im się karły w strojach klaunów i z piłami łańcuchowymi w rękach.
Zabiera zbyt wiele energii
Każdego dnia snujemy plany o zmianie swojego życia na lepsze, zaczęciu ćwiczeń fizycznych, poświęceniu czasu na swoje hobby, podboju świata oraz wielu innych dość ważnych kwestiach. Kończy się zawsze tak samo. Wracamy z pracy, padamy zmęczeni na łóżku i przyglądamy się rysom na suficie, myśląc o istnieniu, które nie jest piekłem. W ten sposób - jak to śpiewał pewien młody, utalentowany poeta Ryszard "Peja" Andrzejewski - "i nie zmienia się nic".
Jest współczesną formą niewolnictwa
Spójrzmy prawdzie w oczy i ośmielmy się wreszcie powiedzieć to głośno. Idziecie gdzieś (chyba, że pracujecie w domu), dajecie się wykorzystywać, macie swojego poganiacza niewolników, ciężko pracujecie... Chyba, że jesteście panią z urzędu... A ktoś zarabia na waszej pracy. I znów - chyba że jesteście panią z urzędu. Jeśli to nie jest niewolnictwem, to już nie wiemy, co nim jest.
Jest bez sensu
Znacie ten cytat: "Ludzie wykonują pracę, której nie lubią, żeby kupić rzeczy, których nie potrzebują, aby zaimponować ludziom, na których im nie zależy"? Jeśli nie znaliście wcześniej, to już znacie. I powiedzcie tylko, że nie jest prawdziwy.
Plus milion innych rzeczy...
Konieczność wstawania rano (człowiek nie jest stworzony do porannego wstawania, wszystkie godziny między 2 rano a 5 powinny być zdelegalizowane), konieczność obcowania z przymusu z różnymi dziwnymi personami, podjazdowe gierki w biurze, kopanie pod innymi dołków i tak dalej, i tak dalej. Sporo tego jest.