Wszyscy już chyba wiedzą, że Rosja to nie kraj, to styl życia. A ci, którzy tego jeszcze nie wiedzą, pewnie chcieli się dowiedzieć, dlaczego tak jest.
Rosja jest przesadzona. Wszystko w Rosji jest wielkie, za wielkie. Jeśli są jakieś złoża, to jest ich całe mnóstwo, jak są odległości, to gigantyczne. Wiecie, jak to mówią o tym kraju: "40 kilometrów to nie odległość, 40% to nie wódka, -40 to nie mróz". Taka gigantomania zdecydowanie przytłacza. I powoduje, że ludzie zaczynają robić głupie rzeczy tylko po to, żeby się jakoś oderwać od rzeczywistości. Poza tym to kraj tak wielki, że wiadomo, iż w momencie gdy w Ziemię leci asteroida, to największe szanse ma właśnie na uderzenie w Mateczkę Rassiję.
Jak wszystko jest przesadzone, to przesadnie się również pije. Rosjanie wódkę podawaną mają już do inkubatorów, w wieku późniejszym stężenie krwi w alkoholu już im tylko spada. A na każdego trzeźwego i nie pijącego Rosjanina przypada na całym świecie jedno cielę z dwiema głowami. Dlatego nic dziwnego, że potem można się spotkać z taką sytuacją, w której jakiś elektryk z Wołogdy zanim się zorientuje, to przez całą dobę chodzi z nożem wbitym w plecy podczas jednej z libacji alkoholowych. Prawdziwa historia.
Pije się też, bo to kraj kontrastów i to takich, że na trzeźwo może się zacząć człowiekowi w głowie kręcić. Z jednej strony syberyjskie tagi, gdzie więcej niedźwiedzi niż ludzi, z drugiej 12-milionowa Moskwa i pięciomilionowy Petersburg. Z jednej stado miliarderów, którzy dorobili się kradzieży państwowych majątków, z drugiej zapijący się przecenionym paliwem rakietowym kloszardzi. Ciężko orzec jaki jest w ogóle tak naprawdę obraz Rosji. Łatwo można natomiast powiedzieć, jaki nie jest. Jednoznaczny. Poza tym, jeśli już żyjesz poza Moskwą i Pitrem, to jak tu nie pić, jak na zewnątrz -50, do najbliższej Biedronkowskajej masz 350 kilometrów, a do kina jeszcze dalej. Nic tylko szukać dna w kolejnej flaszce.
Zobacz także: