Potrzeba matką wynalazku. Ale lenistwo prawdziwą babcią wynalazku. Jeden z amerykańskich programistów wynajął za 1/5 swojej pensji Chińczyka, by ten pracował za niego, podczas gdy jego zleceniodawca mógł dzięki temu przez cały dzień w pracy zajmować się różnymi innymi rzeczami. Niekoniecznie z pracą związanymi.
Ów programista (personalia nieujawnione) zatrudniony był w firmie, która woli, by jej nazwa pozostała tajemnicą. Dokładnie - "był zatrudniony", a nie "pracował". I wszystko byłoby pięknie, gdyby jego firma nie postanowiła sprawdzić tajemniczych logowań do jej serwerów, do których dochodziło z Chin. A po analizie twardych dysków osób zatrudnionych, okazało się, że jeden z ludzi pracujących nad kodem, tak naprawdę zlecił swoją pracę Chińczykowi, oddając mu 1/5 swojej pensji. W zamian dostawał bezstresowe życie, bo jak pokazało badanie jego aktywności w godzinach pracy, wyglądały one następująco:
9:00 – Reddit i filmy o kotach
11:30 – Lunch
13:00 – Ebay
14:00 – Facebook i LinkedIn
16:30 – E-mail o postępie prac do kadry zarządzającej
17:00 – Koniec pracy
Co więcej, obrotny programista podnajmował się także do różnych zleceń poza swoim miejscem pracy. Oczywiście za ich wykonanie również płacił Chińczykom. W jednej z firm, z którymi współpracował dostał nawet nagrodę programisty miesiąca.
Współczucia należą się wszystkim jego dotychczasowym współpracownikom. Pewnie zarząd macierzystej firmy uzna, że faktycznie taniej będzie wyrzucić amerykańskich obiboków i zatrudnić na ich miejsce tańszych i rzetelnych Chińczyków, którym zależeć będzie na pracy.